sobota, 8 grudnia 2012

rower na sezon 2013

Zbieram się na trening. Dzisiaj w planie 120km. W sumie mam można powiedzieć szczęście do pogody. Tutaj jest +5 a widzę, że w Polsce -5 a to już się odczuwa. Wracam 18tego i powoli szykuję się z formą na Kozielec :)
to mój rower na 2013
jeżdżąc na góralu natknąłem się na coś takiego, Tomek będzie wiedział gdzie

poniedziałek, 3 grudnia 2012

czekając na Święta

Po krótkim roztrenowaniu w Turcji wróciłem na rower. Listopad minął pod znakiem utrzymania dobrej kondycji co było spowodowane warunkami pogodowymi czyli jak ładnie to na rower a jak leje to siłka lub basen. Grudzień będzie wyglądał podobnie z nieco większym nasileniem roweru czyli 4 razy w tygodniu, góral lub szosa, zależy od nastawienia, czyli rano wstaję patrzę przez okno i mówię "dzisiaj góral". Nie wiem czym to jest uzależnione każda pogoda może być dobra i zła na górala, podobnie z szosą. Staram się jeździć koło 4 godzin jak w lesie czyli około 120km na szosie. Po świętach już raczej nie będzie wymówek z pogodą. Chciałbym dosyć mocno wejść w sezon.

Miras i Aras na wakacjach w Rouen
Gangsta
lasy Normandii
znowu mnie zamęczają badaniami :(


wtorek, 30 października 2012

wakacje w Turcji

Coś nie mogę się zebrać z napisaniem czegoś. W końcu udało mi się. Siedzę w kafejce w Turcji i postanowiłam, że dam znać co tam u mnie. Jestem tu z Agnieszką. Ona kończy studia a ja relaks. Nawet roweru nie wziąłem, chociaż z tym było najgorzej. Ciężko mi się z nim rozstać nawet na 3 dni a tutaj aż 2 tygodnie. Program zwiedzania nie jest zbyt napięty. Bardziej staram się zbadać tutejszą kulturę, więc oczywiście zacząłem od kebabów, które są wypasione. Była też fajka wodna. Skończyło się na dwóch buchach. Jakoś nie przypadło mi to do gustu. Zawrót głowy i tyle. A co mi jeszcze przypadło: 30 stopni, woda po kiszonych marchewkach, szejki bananowe, prażone słoneczniki, orzechy, ludzie jeżdżący w trójkę na motorach bez kasków... Emocji jeszcze nie koniec :)
wcinam kebabika ze wspomnianą wodą po kiszonych marchewkach i ayranem (kefir)

Agnieszka gra w Tavlę ich narodową grę

już poznałem kumpla na lotnisku w Adanie, Remzi

z wizytą w Pavilly obok Tomka po prawej Niki Terpstra (Fredi) i Justin Jules
na takiej wysokości to już tylko mgła


środa, 3 października 2012

koniec sezonu

No i pięknie mnie urządził mój dyrektor sportowy (były). Nie wiem o co mu chodzi. Jako, że nie chciał mnie wystawić na wyścig więc z Tomkiem się dogadaliśmy, że ja wejdę w jego miejsce. Tomek czuje już się zmęczony a ja mam tendencję zwyżkową. Po czym na dzień do wyjazdu, torba już prawie spakowana  a on do mnie dzwoni, że w moje miejsce wstawia stażystę. Czy to jest normalne? Patrząc na moje zmotywowanie, żeby jak najszybciej wrócić na rower to chyba nie. No cóż, ja już jestem myślami w przyszłym sezonie. Jeszcze chciałbym czerpać przyjemność z jeżdżenia. Widać, że niektórych kolarstwo męczy, ale wtedy trzeba dać sobie z tym spokój, a nie robić fochy.
Parę pozytywów: sezon mimo wszystko zaliczam do udanych, parę fajnych miejsc w klasowych wyścigach, możliwość ścigania się z najlepszymi na świecie, trochę przygód takich jak moje kolano w dwóch częściach no i jest o czym opowiadać. Dobra wracam do formuły 1.
40 calowy telewizor i xbox 360 ratują całą sytuację


poniedziałek, 24 września 2012

sezon dobiega końca

No tak, wszyscy żyją zwycięstwem Gilberta, zresztą ja też, więc co tam GP d'Isbergues czy Tour de Geuvadan, ale jak dla mnie to i tak wrażeń było sporo.
GP d'Isbergues, czyli wyścig rozgrywany na krótkich, sztywnych podjazdach i rancie. Od połowy była taka wyciągara, że ciężko było nawet coś zjeść. Kolano już dobrze dawało radę, ale formy trochę brakowało. W sumie przyjechałem w peletonie. Voecklerowi było mało i przed startem przejechał jeszcze 50km a wyścig liczył sobie prawie 210km.
Tour de Gevaudan, czyli po latach miałem okazję znów pościgać się z Rebellinem. Widać, że jest jak wino. Nigdy nie dałbym mu 41 lat i do tego ciągle ma nogę. Obydwa etapy to cały czas góra, dół, nie wiem czy w sumie było 10km płaskiego. Na drugim etapie podjeżdżaliśmy pod przełęcz Jalaberta czyli tą pod którą wygrał etap w tourze lub tą gdzie w tym roku Sylwas był 7my na Paryż-Nicea. Dojechałem 28my i 3min za Rebellinem czyli widać, że jest progres. Szkoda tylko, że sezon powoli się kończy a forma wyraźnie idzie do góry.
Jedno jest pewne, kończy się przygoda z Veranda Rideau U. Powód jak zwykle podobny czyli brak sponsorów. Trzeba jedynie liczyć na jakiś spektakularny sukces w jednym z ostatnich wyścigów a tych pozostało już niewiele. Prawdopodobnie przez kolejne 2 lata będziemy reprezentować amatorską ekipę, tą w której jeździliśmy do tej pory. Mamy nowego sponsora, pasjonata kolarstwa i fajny program startów z dużą ilością wyścigów 2.2 UCI więc pokazać się będzie można. Ja się jeszcze nie poddaję, dla mnie sezon się nie skończył, a kariera tym bardziej.
Postaram się wkrótce dać pamiątkowe zdjęcie z Rebellinem :)

sobota, 22 września 2012

piątek, 7 września 2012

faworyt na świata

Jakby tu nie napisać. Zwycięstwo Gilberta i już mam mojego faworyta na świata. Ja w tym roku nim nie będę. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będę miał jeszcze szansę powalczyć z najlepszymi, już może bez przygód. Noga ma się lepiej. W poniedziałek skończyłem swój pierwszy wyścig po przerwie, na 21 miejscu. Jutro mam kolejny, mniej obsadzony, ale będzie to dobre przetarcie się przed kolejnym tygodniem, który będzie już nieco trudniejszy. Obym nie walczył już o przetrwanie, bo kolarstwo w takim wydaniu to już masochizm.
a w Pavilly upał + 75 stopni

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

podsumowanie pierwszych startów po kontuzji

Pokrótce: wtorek totalna klapa, brak formy, przejechałem 40 km na 160 km, udusiłem się już na pierwszym zakręcie. W niedzielę było już lepiej bo przejechałem 150km na 160km. Noga po złamaniu spisywała się już nieźle, ale ciągle mam wrażenie, że na stojąco pedałuję jakoś na opak. W niedzielę czeka mnie już klasyk 1.1 czyli Tour du Doubs.
Polska biało-czerwoni
kumpel jak zawsze mnie wspiera
zgrupowanie w Borowicach
"cyfac" z widokiem na Szrenicę
tym razem Agnieszka okazała się lepsza pod Karpacz

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

podsumowanie pierwszych treningów

Ubiegły tydzień mogę zaliczyć do udanych. Można powiedzieć, że był to pierwszy tydzień treningów po przerwie bo wcześniej starałem się głównie jak najbardziej rozruszać nogę i przygotować ją do wysiłku. A więc od wtorku starałem się jeździć szybko z kilkoma przyspieszeniami na podjazdach pod Kozielec i Strzelce (nasze bydgoskie górki) na których zostałem zlany :( Pełen szacun dla kumpli którzy ze mną jeżdżą. Każdy kto chce się przekonać jak szybko się jeździ w Bydgoszczy może wpaść na zbiórkę w niedzielę o 10tej u góry w Myślęcinku przy stacji benzynowej.
Powoli przygotowuję się już do wyjazdu do Francji. Od czwartku jeszcze 3 dni potrenuję w Borowicach koło Karpacza a pierwszy start mam przewidziany na 28mego sierpnia.

niedziela, 29 lipca 2012

wracam do gry

Wracam do gry! Hm, to trochę zbyt duże stwierdzenie jednak i tak jest super. W tym tygodniu wsiadłem na rower i jestem w stanie przejechać bez bólu normalny trening. Co prawda trasy, które wybieram są najmniej selektywne jakie się da a prawa noga jest ciągle bardzo słaba, ale jest duży postęp. Ten tydzień poświęciłem na rozruszanie nogi, albo na jazdę rehabilitacyjną. Kolejny tydzień postawię na spokojną jazdę w siodełku bez przeciążania po 80/100km.
Vino dał popalić. Zachował się jak profesor i wygrał na trasie przygotowanej dla Cavendisha. Zawiódł mnie mój faworyt Gilbert, może nie formą, ale taktyką.Wydaję mi się, że czuł się po raz pierwszy w tym sezonie tak dobrze i się trochę podpalił atakując zbyt wcześnie. Pozostają jeszcze mistrzostwa świata. Ja już do mistrzostw też powinienem dojść do siebie.

piątek, 20 lipca 2012

zamulanie przed telewizorem

Siedzę i zamulam przed telewizorem. Oglądam kolejną już powtórkę etapu tour de France. Gdyby zrobiono konkurs z wiedzy z tegorocznego touru to bym wygrał. Zapytajcie mnie o pierwszą dwudziestkę z któregokolwiek z etapów. Nawet chyba bym potrafił wymienić pierwszą trójkę na każdej górskiej premii. Szkoda, że daty na lekcjach historii nie wchodziły tak łatwo. Właśnie Rui Costa pojechał na grzyby :) Ok, dzisiaj miałem pierwsze zabiegi rehabilitacyjne. Na pewno jest lepiej ale ciągle nie na tyle żebym dzisiaj wsiadał na rower chociaż wydaje mi się, że jest szansa, że już w przyszłym tygodniu wyjadę.

still not able to ride

I'm in front of the tv and watching yesterday's stage. A bit lazy but I have plenty of time and not much to do. Today I had rehabilitation exercises. I must say that there is improvement but still not enough to start cycling. However still hoping to get on the bike next week.

poniedziałek, 16 lipca 2012

prawie tydzień po zdjęciu gipsu

Minął już prawie tydzień od zdjęcia gipsu. Ciągle jak chodzę to wyglądam nieciekawie ale i tak jest nieźle w porównaniu do zeszłego tygodnia. Po schodach wchodzę już w miarę płynnie, ze schodów już trochę gorzej ale powoli to usprawniam. Próbowałem zrobić pełny obrót korbą ale jeszcze się nie da. I tak szybko powiększam zakres zgięcia. 2 dni temu byłem w stanie zgiąć nogę na około 60 stopni, teraz już na ponad 90 więc liczę na to, że już w przyszłym tygodniu będę w stanie wyjechać na przejażdżkę. Nie poddaję się.

one week after the plaster was taken off

It's been almost one week since the plaster was taken off. I still limp and I have difficulty in walking but there are signs of improvement. I am now able to walk up the stairs though I can't properly walk down the stairs. The biggest problem however is not the pain but the fact that I can't fully bend my leg and I can't make the full turn on the bike. I'm still optimist cause if I compare it to the last week condition now it's much better and I hope that next week I will be able to make the first ride.

wtorek, 10 lipca 2012

gips zdjęty

Co za ulga. Po 4 tygodniach w końcu zobaczyłem moje kolano. W końcu ściągnięto mi gips. Co prawda muszę go mieć podczas chodzenia, ale już śpię bez i wykonuje ćwiczenia, które maja mi przywrócić sprawność w nodze, która lekko się zmieniła. Zgubiłem trochę mięśni, które będzie trzeba odbudować. Najważniejsze, że prawie w ogóle nie odczuwam bólu i jakiś tam zakres ruchów jest :/ Doktor Ruciński wlał we mnie trochę optymizmu i szybko wrócę na rower. Póki co będę pracował nad swoboda zginania.

the plaster taken off

Huge relief. Finally, after four weeks my plaster has been taken off. Not entirely however because I have to keep it for walking but I can sleep without it and I must do some exercises to be able to bend the leg which has changed dramatically. There are no muscles, but wht is good, I have almost no pain and I can move it a little bit. I hope I will be able to start cycling soon.

środa, 4 lipca 2012

Tour de France na moich śmieciach

Wczoraj byłem w Poznaniu u doktora Rucińskiego. W przyszłym tygodniu jadę ponownie. Pokaże mi jak ściągnąć gips i wykonywać drobne ćwiczenia i mam nadzieje, że za 2/3 tygodnie wracam na rower.
Dzisiaj Tour de France zawita u mnie w Normandii czyli tylko 15km od miejsca gdzie mieszkam a meta jest w Rouen. Można powiedzieć, że znam każdą dziurę, to znaczy tam nie ma dziur, więc może lepiej jak powiem, że znam każdy zakręt. Dzisiaj prawdopodobnie na metę zawita cały peleton. Jedyna trudność to boczny wiatr na 70 km do mety, ale wiadomo, że wszystko zależy od tego jak się ułoży wyścig bo o trudności etapu decydują kolarze.

being reassured


Yestarday I was in Poznań to see doctor Ruciński. He reassured me a little bit. Next week He is going to show me how to take off the plaster and how to exercise my leg and I hope that in 2/3 weeks time I will be able return to cycling. 
Today Tour de France is going through the region that I live in. I have an apartment only 15 km from Rouen and I know every corner of this stage which is going to be rather fla :/ The only difficulty is about 70 kms to go because there is a risk of side wind for about 30 kms, however I don't think that it will change anything and today we will have the sprint from a big bunch. 

poniedziałek, 2 lipca 2012

3 tygodnie za mną

Jutro jadę do Poznania na kontrolę do doktora Rucińskiego. Zobaczymy co powie. Chętnie bym już ściągnął ten gips. Kolana nie widziałem od wypadku. Noga była tak spuchnięta, że w miejscu rzepki była piłka z Euro.
Co do Tour de France to Sagan świetnie przeczytał zamiary Cancellary. Szkoda, że nie zrobił tego mój faworyt Gilbert chociaż wydaje mi się, że próbował przeczytać tylko, że Cancellara napisał rozdział w języku zrozumiałym tylko dla Sagana i Boassona Hagena. Trudno, Tour trwa 3 tygodnie i jeszcze ma kilka szans.

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Mistrzostwa Polski 2012

Niestety w tym roku tylko jako kibic, ale wrażeń było sporo. Tomek nieźle pojechał czasówkę (10msc), ze wspólnego był 40ty. Wyścig ze startu wspólnego był raczej dziwny. Na starcie 73 zawodników. W połowie wyścigu były 4 grupy a każda w odstępie od siebie co najmniej trzech minut. Kiedy wszyscy już myśleli, że medale rozdzieli między siebie grupa 12tu zawodników to jednak w końcówce przyjeżdża cały peleton. Całe  szczęście że BGŻ wziął na siebie pogoń bo gdyby nie oni to na mecie byłoby 12tu kolarzy. Wiadomo też, że ciężko rywalizować z trzema największymi polskimi grupami, które wystawiają po 10 zawodników i tak cały wyścig ci nie jadą bo mają kogoś z przodu, ci nie jadą bo z tyłu gonią, tamci nie jadą bo to nie do nich należy jechanie, dlatego tym bardziej należą się brawa Gołemu. Trzeba coś zmienić, żeby zawodników i tym samym grup kolarskich było coraz więcej bo z roku na rok jest coraz gorzej. Gdzie te czasy, że do mistrzostw trzeba było się kwalifikować.
po prawej "ten z nogą" jak jestem teraz nazywany
Maras i Adam w akcji
Adrian "Kuras" dochodzi po defekcie
grupa frajerów, turystów, która przez 30km jechała w kolumnie i nie chciała zjechać z trasy. "Spierdalaj" to słowa gościa w czerwono białym stroju i chyba poza tym na nic innego go nie było stać. Banda pajacy... 

środa, 20 czerwca 2012

wyjazd na MP

Właśnie wyjeżdżamy do Kielc kibicować Tomkowi. Jutro jedzie czasówkę i w niedzielę wspólny. Ja ciągle unieruchomiony i tak jeszcze przez dłuższy okres, Liczę na to, że kolejne zdjęcie zrobione w przyszłym tygodniu wykaże, że rehabilitacja będzie szybka. Od dzisiaj zaczynam trenować nowym sprzętem "power breathe" czyli będę powiększał pojemność płuc.

wtorek, 12 czerwca 2012

diagnoza

To czeka mnie ponad miesiąc odpoczynku. Liczę na to, że w połowie lipca będę mógł powoli wsiadać na rower. Lekarz powiedział, że na szczęście nie ma przemieszczenia, więc nie trzeba wstawiać śrób. Zrobili mi punkcję kolana (nic przyjemnego) no i wsadzili mi usztywnienie czyli trzy warstwy taśmy nasączonej czymś co zrobiło się twarde jak kamień. Lekarzem nie jestem ale już na drugim zdjęciu zrobionym 2 dni później rzepka wyglądała dużo lepiej, więc może pójdzie to szybko. Pozostaje przerabiać mi Dr. House. Dzisiaj już pękło 5 odcinków. Potem Tour de Suisse no i meczyk. Harmonogram sportowo-serialowy do połowy lipca będzie napięty i czas jakoś zleci. Obym trafił z super formą na wrzesień i październik czyli Tour de Vendee no i o ile będziemy zaproszeni to Paris - Tour.

sobota, 9 czerwca 2012

koniec wyścigu

Dla mnie wyścig się skończył. Dzisiaj miałem prześwietlenie i niestety mam pękniętą rzepkę. W poniedziałek operacja a potem mam nadzieję szybki powrót na rower :(

piątek, 8 czerwca 2012

pechowe ronde de l'oise

Wyścigu jak  na razie nie zaliczę do udanych. Dzisiaj na 500m do mety zaliczyłem glebę i mój jutrzejszy start stoi po dużym znakiem zapytania. Wczoraj też nie było najlepiej. Postanowiłem przeskoczyć do ucieczki. Przejechałem 4km sam, skręciliśmy w prawo, zrobił się rant i zostałem z tyłu.

środa, 6 czerwca 2012

Policyjna kontrola dopingowa

Zapomniałem napisać. W drodze do Charleville jak jechaliśmy w Ardeny zostaliśmy zatrzymani przez policję. Otwieram szybę a ten do mnie "Brałeś dzisiaj koksy?" Najwidoczniej zobaczył rowery w bagażniku. Trochę mnie zaskoczył. Nie wiem jakiej odpowiedzi się spodziewał. "Tak, na śniadanie wziąłem działkę EPO, zagryzłem teściem i popiłem CERĄ zmieszaną z hormonem wzrostu" Potem do mnie: "Czy zgadzam się na branie koksów? A z resztą nieważne bo zrobimy panu test, który będzie trwał 15 minut i jak wynik będzie pozytywny to zabierzemy pana do szpitala" Więc gość zakładał z góry wynik pozytywny. Najwyraźniej poczuł się jak kowboj. Trochę chciało mi się śmiać. Wziął prawo jazdy i dokumenty, nic nie zrozumiał i nas puścił. Co za frajer. Języków się trzeba uczyć :) Zgadzam się na wszystkie kontrole ale przydałoby się być odrobinę grzeczniejszym.

sobota, 2 czerwca 2012

podsumowanie zgrupowania w Ardenach

Ostatnie cztery dni były obfite pod względem treningowym. Wciągu czterech dni przejechałem 700km. Wczoraj i przedwczoraj byliśmy z bratem w Ardenach i tam się nieźle skatowaliśmy. Wczoraj 200km i 4000m przewyższenia. Dzień zakończyliśmy w chińskiej. Można było zjeść do oporu więc na mnie nie zarobili. Dzisiaj na dobicie się jechaliśmy wyścig dla amatorów, taki maraton rowerowy 180km. Nie było wozów technicznych. Nasz kolega złapał gumę i po zmianie dętki trzeba było przycisnąć, żeby dogonić peleton, ale udało się :) Od czwartku jedziemy Ronde de l'Oise, a potem MP.

poniedziałek, 28 maja 2012

GP Plumelec i Boucles de l'Aulne 2012

Trasa ciężka, zarówno w sobotę jak i niedzielę ale jak się okazało decydował finisz z peletonu. Scenariusze też były podobne czyli ucieczki w początkowej fazie wyścigu, potem kontry, które dochodziły do pierwszej ucieczki i które z kolei dochodziliśmy praktycznie na samej kresce. W sobotę ucieczka miała nawet dziewięć minut ale na jednym 2 km podjeździe byliśmy w stanie odrobić nawet 3 min (nawet nie wiem czy jest to matematycznie możliwe). Liczyłem na to, że peleton się rozerwie i zostanie nas z 30 z przodu i wtedy będzie łatwiej zafiniszować, szczególnie w sobotę bo meta była pod fajny podjazd. Niestety na km do mety byłem za daleko i starczyło to na 24 msc. W niedzielę można powiedzieć, że jechaliśmy 170 km kryterium, cały czas lewo, prawo, góra, dół. Tam gdzie się rwało to albo Tomek albo ja byliśmy z przodu a na mecie w środku peletonu. W kolejny weekend nic nie mamy, więc potrenujemy trochę w Ardenach a potem od 7 do 10 czerwca Ronde de l'Oise (2.2 UCI).






piątek, 25 maja 2012

GP Plumelec 2012

Mamy w hotelu strasznie zamulający internet. Jutro jedziemy GP Plumelec 1.1 UCI. Jechałem już ten wyścig dość dawno temu, jeszcze w oktosie. Mamy fajną rundkę z ciężkim podjazdem do pokonania kilka razy. Daję profil. Po wyścigu napiszę jak tam było, o ile będzie net.


wtorek, 22 maja 2012

letko nie jest

W tym tygodniu raczej nic ciekawego w zakresie treningu nie wymyśliłem. Nie ma co. Sobota, niedziela się ścigałem (niedziela to 150km odjazdu i doszli nas na 7km do mety). Kolejny weekend też ściganie tylko na innym pułapie. Dzisiaj stówka. Jutro ze 170 a potem regeneracja przed wyścigiem. Trzeba jutro luknąć na giro bo potem nie będzie okazji. Moim faworytem jest Hesjedal ale kto wie może taktyka obronna Basso przyniesie efekty i wygra giro bez miejsca w trójce na etapie. Zobaczymy.

piątek, 18 maja 2012

Znajdź 10 różnic

W tym tygodniu jadę Paris Arras, który będzie przygotowaniem do ostrego ścigania w przyszłym tygodniu czyli 2 klasyki 1.1 UCI.
2012
2001

2000
zlot starych francuskich samochodów w Pavilly "Renault Alpine"

Find 10 differences

This week I'm competing in Paris Arras which is the preparation for the French Cup which will take place in a week time. Above I'm putting my photos.

środa, 16 maja 2012

Giro 2012

Będzie o Giro, ale najpierw co tam u mnie. Po dunkierce zrobiłem sobie trzy dni wolnego. Wczoraj zerwałem łańcuch, więc moc jest :) W weekend czeka mnie wyścig etapowy Elite National więc potraktuję go jako przygotowanie do startów, które są przede mną w kolejnym tygodniu a tam już na ostro z pro tourami czyli dwa puchary Francji.
Widzę, że w Giro wszyscy chłopacy bez wyjątku są w formie. Walczą na etapach, zabierają się w odjazdy, pracują dla zespołu, nawet mamy dwóch wysoko w generalce. Wczoraj Huzar pokazał wielką klasę przegrywając tylko z Rodrigezem. Nie ma tu mowy o żadnym przypadku, co za moc. Nawet Goły, który był trzeci to ktoś mógłby powiedzieć, łe tam z odjazdu... Wystarczy popatrzeć na cały przebieg etapu a nie tylko na klasyfikację. Było ich 11 z przodu a dojechali w pięciu. Kto strzelił, dostawał 15 min. Zapytać się można Navardauskasa czy tego dnia było łatwo. Podejrzewam, że zabrać się w ten odjazd to była masakra.
Widać, że Sylwek jest mocny. Mam tylko nadzieję, że dostanie więcej swobody, więcej niż Caruso i Cepecchi. Gdzie oni byli jak pojechał Pozzovivo? Do tej pory są wyżej niż Sylwek w generalnej, ale widać było, że to Sylwas ma lepsza nogę. To tyle, mam nadzieję, że jeszcze będziemy mieli emocje z udziałem naszych.

piątek, 11 maja 2012

Dunkierka zdjęcia

Dzięki wszystkim za kibicowanie i Paulinie za zdjęcia. Kto nie miał szansy mnie zobaczyć w eurosporcie to wrzucam parę zdjęć :)

tak jak bym miał na imię Olaf albo Oleksy



taktyka na wyścig "ratuj się kto może :)"
Robert De Niro
pogoda nie rozpieszczała



Tomek w akcji

Tomek i ja w akcji "taka akcja żeby się nie zgubić"

środa, 9 maja 2012

po Dunkierce

Na ostatnim etapie biliśmy rekordy prędkości. Na honorowym postanowiłem stanąć się wysikać i to był błąd bo peleton doszedłem po 5km i tak jechałem przedostatni na rancie przez 30 km. No właśnie, na rancie na którym widziałem, że strzeliły tylko 2 osoby. Potem na trochę się uspokoiło lecz nie za długo. Wszyscy sobie rozmawiają a tutaj niespodziewanie zarantował quick step. Do rund jednak dojechaliśmy razem no i tak w deszczu skończyliśmy etap. Teraz 2 dni przerwy. Muszę dać odpocząć nodze, która ucierpiała na pierwszym etapie.

poniedziałek, 7 maja 2012

Dunkierka Etap 4

No cóż nie udało się utrzymać drugiego miejsca. Ja dzisiaj czułem się nieźle. Dwóch od nas zabrało się w odjazd no i ktoś musiał pomagać Benoit Jarrier w końcówce etapu. Pod górki spływał i na każdym rancie go z Tomkiem przesuwaliśmy go do przodu. Na dwie rundy do końca już nic nie dało się zrobić. Peleton się rozciągnął i już nie było szansy na przesunięcie go do przodu. Dzisiaj na pewno było noga, żeby przyjechać z przodu, ale potem do najlepszych pewnie trochę by brakowało. Trochę szkoda tego drugiego miejsca w generalce ale z drugiej strony patrząc na to jakie motocykle były w pierwszej dziesiątce no to chyba nie ma co się rozczulać. Sponsorzy muszą być zadowoleni. Codziennie przez co najmniej godzinę pokazują nasze koszulki w telewizji, do tego trzecie miejsce na etapie więc na tle innych ekip z pro tour wypadamy super. Jutro ostatni etap.

niedziela, 6 maja 2012

połowa Dunkierki

Połowa Dunkierki już za nami. Jako ekipa to wypadamy całkiem nieźle. Ja w pierwszy dzień zabrałem się w odjazd i byłem przez 120km z przodu. Szkoda tylko, że nikt w odjeździe nie chciał dać z siebie wszystkiego. Ważniejsze były górskie premie i bonifikaty, a potem i tak wszyscy strzelili. Na 60 dych do mety złapał mnie skórcz w łydkę, który się przeniósł aż do ścięgna pod kolanem i tak już walczę z tym przez 2 etapy Dzisiaj jakby było trochę lepiej więc postaram się być bardziej widoczny na kolejnych etapach. Dzisiaj nasz kolega był trzeci i jest drugi w generalce. Jutro etap prawdy i będzie ciężko utrzymać to drugie miejsce. Voeckler zrobi wszystko, żeby odczepić wszystkich przed nim w generalce. Tomek i ja mamy nogę, więc Polska do boju :)

czwartek, 3 maja 2012

dzień przed Dunkierką 2012

Dzisiaj w hotelu na deser przewidziane były jogurty. Acqua Sapone postanowili sobie sami pójść po desery. Kilku zdołało wrócić z ciastkiem czekoladowym. Diluce się nie udało bo go pani kelnerka przegoniła.

środa, 2 maja 2012

analiza tour de Bretagne 2012

Występ udany chociaż szkoda mi kilku etapów, które zawaliłem szczególnie pod Mur de Bretagne gdzie przed ostatnim podjazdem wszystko się zjechało, zostałem zamknięty, chciałem za szybko od zawietrznej odrobić pozycje i się zagotowałem. Potem był etap szósty i znowu na 600m do mety byłem 25ty a skończyłem 11ty. Wczoraj były rundy z podjazdem po bruku i byłem 22gi. W końcówce wybiło mnie z rytmu i już się nie odnalazłem. Generalnie skończyłem 12ty. Liczyłem na jakąś dłuższą ucieczkę po rancie lub górce ale od trzeciego etapu była już kontrola Bretagne Shuller (cały wyścig przegrali). Generalna rozgrywała się na ostatnim kilometrze pomiędzy 40stką zawodników.
Bilans:
1etap ja 3ci Tomek 11ty
5 etap Tomek 2gi
6 etap ja 11ty
Generalna ja 12ty
7dni 1100km
7dni w deszczu, na lekkim rancie, ani metra płaskiego

Zapraszam na filmy z naszym udziałem:
Tomek i jego 2gie miejsce (etap 5)

ja i moje 3cie miejsce (etap 1)

Analysis of tour de Bretagne 2012

Tour de Bretagne 2012 is over. I can't be disappointed. 3rd place in one of the stages and 12th in GC are not bad however to tell you the truth I expected a bit more. This race lacked one thing which I hoped for: a long break with me of course. I took the breakaway the first day and then each day I had to fight to be at the front before the sprint and I lost the race there. However I wasn't good enough to win but with more luck I could finish in top 5. Now I'm looking forward to 4 jours de Dunkerque :)

niedziela, 29 kwietnia 2012

świetna jazda Tomka i drugie miejsce

Wszystko zaczęło się od mojej ucieczki. Jak mnie doszli to odskoczył Tomek a razem z nim 3 innych zawodników. Na 125km Tomek pojechał sam a w końcówce doszedł go Evaldas Siskievicius i Tomek zajął drugie miejsce. Ja wczoraj trochę zawaliłem, ale ciągle jestem 11 generalnie i mam 40 sek straty. Niby strata niewielka i jest szansa na dobre miejsce w generalce ale będzie ciężko bo jestem pilnowany. Etap dzisiejszy cały w zimnie i deszczu. Byli tacy co jadąc w grupetto na rundach stawali, przebierali się i jechali dalej. W sumie 5 etapów i każdy w deszczu z tym, że dzisiaj był opad ciągły. Aha, i cały etap boczny wiatr.

piątek, 27 kwietnia 2012

Tour de Bretagne 2012 etap 2 i 3

Wczoraj Tomek miał pecha. Złapał gumę na 25 km do mety co przekreśliło jego szanse na klasyfikację generalną. Jednak tym samym moim zdaniem zwiększyło jego szanse na zwycięstwo etapowe. Dzisiaj Tomek gonił ucieczkę i zabrakło 100 m żeby nasz sprinter Max Lemontagner miał szansę na zwycięstwo etapowe. Wygrał finisz z peletonu i był trzeci. Ja oszczędzałem się na późniejsze etapy. Na lotnej premii byłem drugi. Sędziowie uznali, że byłem 3 i zarobiłem tylko jedną sekundę. Jutro wjeżdżamy na "Mur de Bretagne".
                                                    Tomek i ja zakładamy rant
moje trzecie miejsce

stage 2 and 3 of tour de Bretagne 2012

Yesterday's stage wasn't very lucky for Tomek. He punched about 25km to the finish and lost 6 min which means that he he has no chance to be high in gc. However it also means that it will be easier for him to win the stage. Today Tomek rode for our sprinter Max Lemontagner who was third and I tried to relax before tomorrow's stage which will be difficult because we will climb "Mur de Bretagne".

środa, 25 kwietnia 2012

pierwszy etap i podium na Tour de Bretagne 2012

Etap poszedł bardzo dobrze. Nie ma zwycięstwa, ale podium też cieszy. Tak jak się spodziewaliśmy był huragan i deszcz chociaż wiatr nie odegrał kluczowej roli bo ciągle zmienialiśmy drogę. Nie było prostej dłuższej niż 2km a tym samym miejsca żeby zarantować. Tomek był super mocny. Zainicjował atak na 35 km do mety i tak sobie jechał 3 km przed nami a my za nim w piętnastkę nie mogliśmy go dojść. Peleton się zbliżał i na 3 km do mety braciszek się pode mnie podłożył bo współpraca w ucieczce przestała się układać i tak skończyłem 3ci a Tomek w 15tce. Najważniejsze jest to, że mamy kilka sekund przewagi nad pozostałymi zawodnikami. Zapowiada się ciężki tydzień. Aha, jeśli chcecie poznać etap z innego punktu widzenia to zapraszam na bloga mojego brata http://tomaszolejnik.blogspot.fr/ Teraz jest na masażu ale na pewno coś skrobnie jak wróci.

1st stage of Tour de Bretagne and a podium

The stage went really well. As we expected there was strong wind but there were to many curves and turnings and direction changes that the wind did not play the most important part in the race. Tomek initiated the breakaway at about 35 km to the finish. There were about 15 riders. However we did not have huge advantage and in the and Tomek made a terrific job riding last 2 km for me and I was third. Although I did not win I am happy. The podium counts and Tomek and me have advantage of a few seconds before the peleton. I am sending you the link to my brother's blog so that you will see the stage from a different point of view. Just now he has massage but I am sure he will write something when he comes back :) http://tomaszolejnik.blogspot.fr/

wtorek, 24 kwietnia 2012

dzień przed Tour de Bretagne

Dzisiaj rozjazd 50km. Trzeba być wypoczętym. Wyścig trwa tydzień. Jutro 167 km w raczej płaskim terenie ale będzie mocno wiało i prawdopodobnie ma padać, więc chyba nie będziemy podziwiać regionu. Plan na jutro to przyjechać z przodu i walczyć (dziwne gdyby planem było przyjechać z tyłu i nie walczyć).

the day before Tour de Bretagne

Today only short ride, about 50 km. I have to be relaxed before the race. Tomorrow 167 km, rather flat but with lots of wind and rain. We can't lose time, that's the most important, and then we will think about the stage victory :)

sobota, 21 kwietnia 2012

program wyścigów aż do Mistrzostw Polski

Wrzucam mój program startów. Już od środy zaczyna się Tour de Bretagne, który trwa prawie tydzień. Potem jadę 4 jours de Dunkerque (HC UCI). Wkrótce potem czeka mnie jeszcze kilka pucharów Francji. Z dobrą nogą i odrobiną szczęścia powinno być nieźle.