środa, 4 lipca 2012

Tour de France na moich śmieciach

Wczoraj byłem w Poznaniu u doktora Rucińskiego. W przyszłym tygodniu jadę ponownie. Pokaże mi jak ściągnąć gips i wykonywać drobne ćwiczenia i mam nadzieje, że za 2/3 tygodnie wracam na rower.
Dzisiaj Tour de France zawita u mnie w Normandii czyli tylko 15km od miejsca gdzie mieszkam a meta jest w Rouen. Można powiedzieć, że znam każdą dziurę, to znaczy tam nie ma dziur, więc może lepiej jak powiem, że znam każdy zakręt. Dzisiaj prawdopodobnie na metę zawita cały peleton. Jedyna trudność to boczny wiatr na 70 km do mety, ale wiadomo, że wszystko zależy od tego jak się ułoży wyścig bo o trudności etapu decydują kolarze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz