wtorek, 13 marca 2012

Louison Bobet i Morbihan

W ostatni weekend przejechałem 2 klasyki. Z formy mogę być zadowolony. Z postawy mniej. W sobotę odjechaliśmy na 12km do mety w dziesięciu i byłem czwarty a w niedzielę odjechało mi 40 osób. Zrobiła się dziura i było już za późno, żeby zespawać. Podeszliśmy ich jeszcze na 40 sekund ale samemu ciężko było gonić. Jak jest 40 osób to każdy ma kogoś z przodu i nikt nie chce jechać. W sumie byłem 28my. Na moje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że byłem sam z mojej ekipy i że byłem bardzo pilnowany. W niedzielę jadę klasyk GP Cholet.
z Agnieszką wcinamy małże ("mule") i popijamy cydr


Agnieszka z talerzem muli do ogarnięcia


kolano zaplastrowane, ale wszystko jest ok


1 komentarz:

  1. frytki na talerzu co to ma być!!!
    fait metier en peu ;)

    OdpowiedzUsuń