Wyścig miał być prawdziwą rzeźnią. Tak mówili moi koledzy przed startem. Mieliśmy 14 rund i 200km ale już po pierwszej rundzie wiedziałem, że lekko przesadzili mówiąc, że runda to piekło. Był jeden kilometrowy podjazd ale zbyt łagodny żeby przesądzić o losach wyścigu. Próbowałem zabierać się w odjazdy i noga była całkiem niezła ale na 3km do mety ciężko było powalczyć ze sprinterami i przyjechałem 44. Jutro jedziemy kolejny klasyk Fleche d'Emeuraude.
Aha, ciekawe na kogo stawiacie jutro? Oczywistymi faworytami są Boonen i Cancellara, ale ostatnio widziałem, że Devolder wraca do niezłej formy. Może młody Sep Vanmarcke? Jeszcze inny scenariusz: Boonen i Cancellara się pilnują a wygrywa Chavanel... Pewnie okaże się zupełnie coś innego :) Zobaczymy. Jutro obejrzę skrót.
nasza flota
A może ci faworyci tak się będą pilnowali , że wygra ktoś inny. Może ktoś w czarnym stroju z dużą literą "U" POWODZENIA !
OdpowiedzUsuń