No tak, wszyscy żyją zwycięstwem Gilberta, zresztą ja też, więc co tam GP d'Isbergues czy Tour de Geuvadan, ale jak dla mnie to i tak wrażeń było sporo.
GP d'Isbergues, czyli wyścig rozgrywany na krótkich, sztywnych podjazdach i rancie. Od połowy była taka wyciągara, że ciężko było nawet coś zjeść. Kolano już dobrze dawało radę, ale formy trochę brakowało. W sumie przyjechałem w peletonie. Voecklerowi było mało i przed startem przejechał jeszcze 50km a wyścig liczył sobie prawie 210km.
Tour de Gevaudan, czyli po latach miałem okazję znów pościgać się z Rebellinem. Widać, że jest jak wino. Nigdy nie dałbym mu 41 lat i do tego ciągle ma nogę. Obydwa etapy to cały czas góra, dół, nie wiem czy w sumie było 10km płaskiego. Na drugim etapie podjeżdżaliśmy pod przełęcz Jalaberta czyli tą pod którą wygrał etap w tourze lub tą gdzie w tym roku Sylwas był 7my na Paryż-Nicea. Dojechałem 28my i 3min za Rebellinem czyli widać, że jest progres. Szkoda tylko, że sezon powoli się kończy a forma wyraźnie idzie do góry.
Jedno jest pewne, kończy się przygoda z Veranda Rideau U. Powód jak zwykle podobny czyli brak sponsorów. Trzeba jedynie liczyć na jakiś spektakularny sukces w jednym z ostatnich wyścigów a tych pozostało już niewiele. Prawdopodobnie przez kolejne 2 lata będziemy reprezentować amatorską ekipę, tą w której jeździliśmy do tej pory. Mamy nowego sponsora, pasjonata kolarstwa i fajny program startów z dużą ilością wyścigów 2.2 UCI więc pokazać się będzie można. Ja się jeszcze nie poddaję, dla mnie sezon się nie skończył, a kariera tym bardziej.
Postaram się wkrótce dać pamiątkowe zdjęcie z Rebellinem :)
Super zdjęcie z D. Rebellinem. A ja bym dużo oddał za zdjęcie z wami:) Szkoda, że nie będzie już Veranda Rideau ale powodzenia w nowym sezonie. Zwłaszcza, że jak piszesz nie będzie tak źle z możliwością startów w 2.2 UCI.
OdpowiedzUsuńWojtek, Kielce