Pokrótce: wtorek totalna klapa, brak formy, przejechałem 40 km na 160 km, udusiłem się już na pierwszym zakręcie. W niedzielę było już lepiej bo przejechałem 150km na 160km. Noga po złamaniu spisywała się już nieźle, ale ciągle mam wrażenie, że na stojąco pedałuję jakoś na opak. W niedzielę czeka mnie już klasyk 1.1 czyli Tour du Doubs.
Polska biało-czerwoni
kumpel jak zawsze mnie wspiera
zgrupowanie w Borowicach
"cyfac" z widokiem na Szrenicę
tym razem Agnieszka okazała się lepsza pod Karpacz