poniedziałek, 25 czerwca 2012

Mistrzostwa Polski 2012

Niestety w tym roku tylko jako kibic, ale wrażeń było sporo. Tomek nieźle pojechał czasówkę (10msc), ze wspólnego był 40ty. Wyścig ze startu wspólnego był raczej dziwny. Na starcie 73 zawodników. W połowie wyścigu były 4 grupy a każda w odstępie od siebie co najmniej trzech minut. Kiedy wszyscy już myśleli, że medale rozdzieli między siebie grupa 12tu zawodników to jednak w końcówce przyjeżdża cały peleton. Całe  szczęście że BGŻ wziął na siebie pogoń bo gdyby nie oni to na mecie byłoby 12tu kolarzy. Wiadomo też, że ciężko rywalizować z trzema największymi polskimi grupami, które wystawiają po 10 zawodników i tak cały wyścig ci nie jadą bo mają kogoś z przodu, ci nie jadą bo z tyłu gonią, tamci nie jadą bo to nie do nich należy jechanie, dlatego tym bardziej należą się brawa Gołemu. Trzeba coś zmienić, żeby zawodników i tym samym grup kolarskich było coraz więcej bo z roku na rok jest coraz gorzej. Gdzie te czasy, że do mistrzostw trzeba było się kwalifikować.
po prawej "ten z nogą" jak jestem teraz nazywany
Maras i Adam w akcji
Adrian "Kuras" dochodzi po defekcie
grupa frajerów, turystów, która przez 30km jechała w kolumnie i nie chciała zjechać z trasy. "Spierdalaj" to słowa gościa w czerwono białym stroju i chyba poza tym na nic innego go nie było stać. Banda pajacy... 

środa, 20 czerwca 2012

wyjazd na MP

Właśnie wyjeżdżamy do Kielc kibicować Tomkowi. Jutro jedzie czasówkę i w niedzielę wspólny. Ja ciągle unieruchomiony i tak jeszcze przez dłuższy okres, Liczę na to, że kolejne zdjęcie zrobione w przyszłym tygodniu wykaże, że rehabilitacja będzie szybka. Od dzisiaj zaczynam trenować nowym sprzętem "power breathe" czyli będę powiększał pojemność płuc.

wtorek, 12 czerwca 2012

diagnoza

To czeka mnie ponad miesiąc odpoczynku. Liczę na to, że w połowie lipca będę mógł powoli wsiadać na rower. Lekarz powiedział, że na szczęście nie ma przemieszczenia, więc nie trzeba wstawiać śrób. Zrobili mi punkcję kolana (nic przyjemnego) no i wsadzili mi usztywnienie czyli trzy warstwy taśmy nasączonej czymś co zrobiło się twarde jak kamień. Lekarzem nie jestem ale już na drugim zdjęciu zrobionym 2 dni później rzepka wyglądała dużo lepiej, więc może pójdzie to szybko. Pozostaje przerabiać mi Dr. House. Dzisiaj już pękło 5 odcinków. Potem Tour de Suisse no i meczyk. Harmonogram sportowo-serialowy do połowy lipca będzie napięty i czas jakoś zleci. Obym trafił z super formą na wrzesień i październik czyli Tour de Vendee no i o ile będziemy zaproszeni to Paris - Tour.

sobota, 9 czerwca 2012

koniec wyścigu

Dla mnie wyścig się skończył. Dzisiaj miałem prześwietlenie i niestety mam pękniętą rzepkę. W poniedziałek operacja a potem mam nadzieję szybki powrót na rower :(

piątek, 8 czerwca 2012

pechowe ronde de l'oise

Wyścigu jak  na razie nie zaliczę do udanych. Dzisiaj na 500m do mety zaliczyłem glebę i mój jutrzejszy start stoi po dużym znakiem zapytania. Wczoraj też nie było najlepiej. Postanowiłem przeskoczyć do ucieczki. Przejechałem 4km sam, skręciliśmy w prawo, zrobił się rant i zostałem z tyłu.

środa, 6 czerwca 2012

Policyjna kontrola dopingowa

Zapomniałem napisać. W drodze do Charleville jak jechaliśmy w Ardeny zostaliśmy zatrzymani przez policję. Otwieram szybę a ten do mnie "Brałeś dzisiaj koksy?" Najwidoczniej zobaczył rowery w bagażniku. Trochę mnie zaskoczył. Nie wiem jakiej odpowiedzi się spodziewał. "Tak, na śniadanie wziąłem działkę EPO, zagryzłem teściem i popiłem CERĄ zmieszaną z hormonem wzrostu" Potem do mnie: "Czy zgadzam się na branie koksów? A z resztą nieważne bo zrobimy panu test, który będzie trwał 15 minut i jak wynik będzie pozytywny to zabierzemy pana do szpitala" Więc gość zakładał z góry wynik pozytywny. Najwyraźniej poczuł się jak kowboj. Trochę chciało mi się śmiać. Wziął prawo jazdy i dokumenty, nic nie zrozumiał i nas puścił. Co za frajer. Języków się trzeba uczyć :) Zgadzam się na wszystkie kontrole ale przydałoby się być odrobinę grzeczniejszym.

sobota, 2 czerwca 2012

podsumowanie zgrupowania w Ardenach

Ostatnie cztery dni były obfite pod względem treningowym. Wciągu czterech dni przejechałem 700km. Wczoraj i przedwczoraj byliśmy z bratem w Ardenach i tam się nieźle skatowaliśmy. Wczoraj 200km i 4000m przewyższenia. Dzień zakończyliśmy w chińskiej. Można było zjeść do oporu więc na mnie nie zarobili. Dzisiaj na dobicie się jechaliśmy wyścig dla amatorów, taki maraton rowerowy 180km. Nie było wozów technicznych. Nasz kolega złapał gumę i po zmianie dętki trzeba było przycisnąć, żeby dogonić peleton, ale udało się :) Od czwartku jedziemy Ronde de l'Oise, a potem MP.